Przyszła jesień. Przyszła pora na "jesienny" film.
Widzieliście "Bez mojej zgody" ?
Ze mnie wyciska hektolitry łez.
* zdjęcie pochodzi z serwisy film.web
Nie chce się rozpisywać o postępowaniu filmowej Matki, ani o etyce jej zachowania. Tylko chciałabym powiedzieć, że jestem w stanie ją zrozumieć. Jestem w stanie zrozumieć jej nieustępliwą walkę o chorą córkę, jestem w stanie zrozumieć jej brak akceptacji dla trudnej sytuacji i kontrowersyjne decyzje względem drugiej córki. Rozumiem nawet fakt bycia głuchą na głos chorej dziewczynki. Wszak jak się kocha, jak się kocha dziecko, pożegnać się może być bardzo trudno. Mimo swojej ogromnej empatii i wrażliwości, podejrzewam, że akurat tego uczucia nie umiem sobie wyobrazić. Nie mam pojęcia jak to jest żegnać się (mimo tego, że w życiu przyszło mi żegnać się z bardzo bliskimi osobami) ze swoim dzieckiem i nie chcę poznać tego uczucia na własnej skórze.
Z całego serca polecam tę produkcję. I na koniec chciałabym powiedzieć, że miłość do dziecka to wyjątkowa miłość, niepowtarzalna, nieporównywalna do żadnej innej miłości. Dla mnie dzieci to największy skarb i można mi pieprzyć o luksusach, kosmetyczkach, fryzjerach, ciuchach, wycieczkach, samochodach a i tak więcej radości będzie mi dawać wycieranie nosa moim zasmarkańcom. Życzę sobie, aby dane mi było przeżyć w zdrowiu z moimi dziećmi jeszcze wiele wiele lat. I wam też tego życzę. Idę wydmuchać nos. Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz