Piątkowy powrót do domu. Po drodze zachaczamy o nasz najulubieńszy warzywniak " U Krystyny" przy czym zamiast Pani Krystyny był jej Pan Mąż.
Taki dialog.
Ja: Dzień dobry. Poproszę brokuły, 2 marchewki i paczkę Tygrysków ( chrupki kukurydziane).
Mąż Krystyny: Widzę, że dzieci dzisiaj spokojne.
Ja: Syn wraca z judo, a Jaśmina odpadła na trasie.
MK: :)
Tristan ( a raczej Agent Pingwin) : Agencie Sowo, to nie jest Jaśmina tylko Agent Gekon.
Wtedy zobaczyłam mały wytrzeszcz oczu u Męża Krystyny i zmarczone czoło.
Tristan kontynuował: A to jest Wordemord!
Ja: Wordemord? Przecież Pan jest dobry.
Na twarzy Męża Krystyny rysowało się coraz większe niedowierzanie. Widać było, że chce dojść do sedna ale nie wie jak.
Tristan rozjaśnił nieco sytuację.
T: Pan jest dobrym Wordemordem bo ma owoce i warzywa i tygryski :)
Mąż Krystyny: 9.50 poproszę
Ja: Proszę. A my bawimy się w Agentów i w naszej fabule Wordemord jest zły ale Tristan stwierdził, że Pan jest dobrym Wordemordem. Rozumie Pan, wtedy powrót do domu jest ciekawszy :)
Do widzenia.
Na twarzy MK rysowała się jasność a na mojej ulga, że nie będzie myślał, ze coś z nami nie Tak:)
A zresztą, niech se myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz