Są takie sprawy które łączą wszystkie kobiety w naszej szerokości geograficznej.
Mianowicie jedną z nich jest kwestia wagi. Ile ważymy, czy za dużo, czy za mało. Oczywiście te z nas które myślą, że ważą za dużo wolałyby ważyć za mało i odwrotnie.
Oprócz tego, że same wiemy w jakiej wadze czujemy się najlepiej, to też mamy najlepszą wiedzę, doświadczenie i uprawnienia aby podejmować temat tego ile winna ważyć nasza koleżanka, córka, siostra czy sąsiadka. Porażająca jest ilość reklam suplementów diety dla kobiet chcących zachować linię. Porażająca jest presja społeczna odnośnie tego jak winnam wyglądać Ja, Ty czy kobiety z naszego otoczenia. Przerażające jest to jak ta presja obniża poczucie własnej wartości, jak atrakcyjna kobieta/dziewczyna potrafi zniknąć w przestrzeni gdyż jej wygląd odbiega od dziewczyn z okładek kolorowych magazynów. I tym trudniej jest przeciętnej, zabieganej mamie odbudować swoje poczucie atrakcyjności po ciąży.
Ciąża wiąże się ze wzrostem wagi. I te laski które mają doświadczenia, że przy zbilansowanej diecie przybiera się książkowo, brawo! Też miałam to szczęście. Ale znam dziewczyny które jedząc tak jak trzeba, puchły. Pomijając fakt, że spotykały się automatycznie z zarzutem "zapuszczenia" traciły jednocześnie poczucie własnej wartości. A umówmy się, że ciąża to dopiero początek. Problem akceptacji siebie pojawia się po niej. Począwszy od doznanego szoku po ujrzeniu swego ciała "PO". Skończywszy na podjęciu bądź nie, działań zmierzających do poprawy wyglądu. Zdarzają się Panie, którym dziecko rekompensuje wszystko, ale w większości przypadków jednak dąży się do poprawy stanu rzeczy. Gdyż chce się kobieta podobać swojemu mężowi, partnerowi. Kobieta chce się podobać samej sobie, jak również nie chce być obiektem drwin ze strony "koleżanek".
Według mnie takim samym nietaktem jak pytaniem mnie, od średnio zaprzyjaźnionych osób, o pozycje seksualne które preferuję, jest pytanie mnie ile ważę, czy ćwiczę i czy dietę stosuję.
Czemu ktoś mierzy mnie swoją miarą i uważa, że winnam gubić cokolwiek. Czemu ktoś podejmuje próbę wpędzania mnie w kompleksy, czemu ktoś wywiera na mnie presję.
Ja wszystko rozumiem, że ktoś może mieć dobre intencje, nie mieć złych zamiarów.
Ale będę powtarzać do znudzenia. Każda z nas jest inna. Każda z nas inaczej w ciąży przybiera/ła, każda z nas inaczej reaguje na pewne produkty w diecie, na ruch bądź jego brak. Każda z nas inaczej radzi sobie ze stresami a nie są one bez wpływu na naszą wagę, jedne dziewczyny zajadają stresy nutellą, inne lodami, a jeszcze inne mają zatkany otwór gębowy. Każdej z nas inaczej w ciąży popękał brzuch albo i nie. Każda z nas ma inne wsparcie w mężu albo i nie. Każda inaczej sobie radzi z nową rolą, nawet jeśli Mamą zostaje po raz kolejny.
Patrzmy szerzej na świat i na życie. Patrzmy przychylniej na inne kobiety. I pamiętajmy, że chcemy lepszego świata dla naszych córek (synów oczywiście też). Bo o kobietach była mowa. Jeśli zaczniemy od siebie, dbając o to by nie wpędzać kobiet w naszym otoczeniu w sztuczne ramy jakie narzucają nam kolorowe magazyny i reklamy, naszym małym pociechom w przyszłości może żyć się lepiej.
Bo szczęśliwa kobieta to piękna i atrakcyjna kobieta.
trudny temat ;))
OdpowiedzUsuńOooj tak. Zawiły i skomplikowany :)
UsuńTemat dla mnie bardzo na czasie. Chciałam coś podobnego u siebie napisać, bo niestety teraz, będąc w ciąży, coraz częściej doświadczam głupich pytań czy komentarzy w stylu: dobrze wyglądasz (w domyśle- przytyłaś), dużo jesz, masz apetycik, zaokrągliłaś się, a pytań ile ważę już nawet nie zliczę... Jem normalnie, ale niestety zatrzymuję wodę i nic na to nie poradzę. Nie zamierzam jednak tłumaczyć się każdemu z osobna.
OdpowiedzUsuńJa czasami strasznie żałuję, że brak mi odwagi by kąsać odpowiedziami w takich sytuacjach.
Usuń