wtorek, 16 grudnia 2014

Wyzwania

Każdy dzień to nowe wyzwanie. Dla mnie, dla Ciebie, dla Pawełka, dla Tristana, dla Jaśminy dla każdego. 
Raz jest łatwiej mierzyć się z jutrem a innym razem trudniej. I dla całej naszej rodziny ostatnie półtora miesiąca było tą drugą wersją. 
Dużo nerwów nas to kosztowało. Najedliśmy się strachu, nawycieraliśmy łez, nasmarkaliśmy, nagłowiliśmy. A wczoraj mieliśmy mały egzamin z tego co dźgało nas do tej pory. Mianowicie mój syn miał operację. I operacja operacją, ale sama logistyka tego przedsięwzięcia wymagała od nas wysiłku i przede wszystkim pozytywnego myślenia. Bo! Bardzo mi zależało aby być tam przez cały czas z moim synem, ale jednocześnie zależało mi aby moja Córeczka dobrze się czuła pod moją nieobecność ( karmię ją nadal piersią i to ja spędzam z nią każdy dzień). Do tej pory raz została cały dzień z kimś innym niż ja. I ostatnio było to w sierpniu. Od tego czasu wiele minęło, wiele się zmieniło w pojmowaniu świata przez Jasię. 

Przede wszystkim trzeba było zabezpieczyć kwestię mojego mleka, żeby Jasia miała to czego jej trzeba. I proszę Państwa, nie udało się. Mimo tego, że dzień wcześniej zaczęłam robić zapasy, mimo tego, że w nocy miałam pobudkę na ściąganko, mlika ni bylo. To znaczy było ale laktator nie ma takiego ssania jak mały człowieczek i nie podołał.
Zatem opuszczałam rano dom ze świadomością, że mojego mleka nie ma nawet jednej pełnej porcji. 
Pocieszałam się faktem, że je przecież inne rzeczy i z głodu nie umrze. 
Kolejną kwestią było to jak Tristan poradzi sobie w warunkach szpitalnych. Czy będzie spięty, zestresowany i co za tym idzie wpadnie w pannikę. Obawiałam się również tego, że coś pójdzie nie tak jak powinno czy to z Tristanem w szpitalu, czy to z Jaśminą w domu. 

Na szczęście wszystko się udało.

Pawełem z Jaśminą świetnie dali sobie radę. Tristan fantastycznie współpracował z lekarzami, uspokajał innych pacjentów i był bardzo wyluzowany. Operacja przebiegła dobrze. Ja też dałam radę, aczkolwiek o 21 dostałam komunikat od mojego ciała "czas spać". Jestem dumna z naszej rodziny, że pięknie umie stanąć na wysokości zadania. Tworzymy zgrany, kochający się zespół. I wiem, że to nie ostatnie wyzwanie z jakim przyszło nam się mierzyć. Ale nie mam cienia wątpliwości, że wspólnymi siłami z każdym damy sobie radę. 

6 komentarzy:

  1. Fajnie że masz czujesz, że tworzycie zgrany zespoł na którym możesz polegać. Tak się buduje poczucie bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. I proces budowy poczucia bezpieczenstwa choc nie jest łatwy, trwa. :)

      Usuń