W obecnych czasach zupełnie nam nie po drodze ze zwierzętami domowymi. Chaty na pełnym wypasie, z eksluzywnymi meblami, przestronnymi wnętrzami. Dbałością o każdy detal, aby wygląd dorównywał pomieszczeniom z design magazynów. Kto by miał czas codziennie dwa a nawet trzy razy wychodzić na długi spacer z psem. Nie od dziś wiadomo, że czas to pieniądz. Zresztą no heloł, jaki wstyd w odpicowanym wdzianku i odpieprzonym zderzaku zbierać kundlowate gówna. Feeee a feeee!!! A zresztą psy to są tylko ładne za szczeniaka. Później nie wiedzieć dlaczego, cały urok pryska. Pierdzą, rzygają, szczekają i jeszcze skaczą na nas z radości zostawiając po sobie kopce sierści. Do tego bulwersującym jest fakt, że robią w mediach jakąś dziką nagonkę aby adoptować psy ze schroniska. Skandal! Z drugiego rzutu? Jak ktoś wyrzucił to najwidoczniej pies się nie nadaje do lansu.
Z sierściuchami sprawa wygląda deczko inaczej. Jeśli kot jest stacjonarny zbieractwo gówien wygląda bardziej kameralnie, nasz wizerunek nie będzie opinii publicznej gryzł w oko. A już najlepiej jak kot wychodzi sam na nocne eskapady, to wtedy kwestie zabawy z gównami mamy z głowy. Wysra się do osiedlowej piaskownicy i z bani.
Co oczywiście nie oznacza, że istnieje choć najmniejszy sens aby przygarnąć takiego włochacza. Nie od dziś wiadomo, że koty chodzą swoimi ścieżkami i nie przyzwyczajają się do ludzi tylko do miejsca. Wiem coś o tym i cały czas pluję sobie w brodę, że mamy trzy smrody.
Do tego koty są strasznie fałszywe. Mam serce w gardle gdy moje bezbronne najmłodsze dziecko zostaje sam na sam z Bogdanem. Wszystko się może zdarzyć.
Rozumiecie teraz co mam na myśli? Koty to urodzeni mordercy. Ponadto, głównym mankamentem sierściuchów jest fakt, że włosy zostawiają wszędzie, na ubraniach, na twojej twarzy, na meblach, pod meblami, w jedzeniu. Wszędzie! I na dodatek drapią wszystko co popadnie, beszczelnie uzurpują sobie prawo do poruszania się po każdej płaszczyźnie mieszkania. Nawet jeśli miałoby to oznaczać chodzenie po ścianach. Człowiek przestaje się czuć jak u siebie, tylko jak w schronisku.
Zanim zdecydujesz się na zwierze domowe napisz do mnie. Pomogę wybić Ci to z głowy.
No chyba, że świadomy jesteś obowiązków ciążących na Tobie, jako właścicielu zwierzyńca. Wiesz, że bardziej bezwarunkowej miłości nie dostaniesz od nikogo i pragniesz uczyć swoje dzieci wrażliwości na współbytowanie z mniejszymi istotami.
ja dziś miałam w mleku,
OdpowiedzUsuńkłaka,
wygrzebałam niemytym palcem i jadłam dalej :)
Obrzydliwość!!!! ;)
Usuń:D boskie! po prawie 2 latach z kotami w mieszkaniu stwierdzam, że są idealne do tego, żeby uczynić z mieszkania "vintage". Koleżanka Bartka, widząc obdarte do żywego framugi drzwi, na które Kazik (a wcześniej Edek) wspina się, jak małpa na palmę, myślała, że to taki celowy zabieg, postarzenie, żeby było bardziej stylowo!!! Sierść wszędzie, żwirek rozkopany po całym mieszkaniu, tumany kurzu i sierści, wieczny jazgot jak się człowiek zbliży do kuchni, okazjonalny, nocny galop po twarzy :) Same uroki. Ale nie wyobrażam sobie be nich teraz życia. I zamierzam od początku "wychowywać" dziecko z Kazikiem i Ryśkiem. Niech się poznają, docierają i, mam nadzieje, staną najlepszymi kumplami :)
OdpowiedzUsuńCholera o żwirku zapomniałam. Co wieczór muszę trzepać pościel przecież. ;) kazik? Rysiek? Uwielbiam takie imiona dla kotów... Nasza kotka początkowo była Jadźką, ale po tym jak się zachowywała zwyczajnie darliśmy się na nią - Młooooodaaaaa!!!! I tak już zostało.a mieszkanie jest zdecydowanie vintage. :)
UsuńMnie najbardziej przeraża kwestia wakacji.
OdpowiedzUsuńLu. uwielbia koty i nie raz wspominała, że by chciała, ale z ciężkim sercem odmawiam . . . póki co =D
Niestety nie każdy ma komu podrzucić zwierzyniec na wakacje i tu sprawdza się zasada, że każdy musi patrzeć na siebie. :)
UsuńTen kot jest cudowny. <3
OdpowiedzUsuńPewnie masz na myśli Bogdana :) fakt, jest całkiem sympatyczny ; p
Usuń