piątek, 23 stycznia 2015

Mniej

Uczę się. Trenuję namiętnie sztukę dawania MNIEJ. Tak! Właśnie. 


Mniej.



Mniej plastiku, aluminium, kabelków, drucików, światełek. Mniej tego całego taniego i drogiego badziewia. Które według "specjalistów" tak ważne jest w prawidłowym rozwoju naszego dziecka. 



Mniej. 



Mniej słodkiej radości w postaci syropu glukozowo-fruktozowego, wzmacniaczy smaków, aromatów i innego syfu. Które ponoć daje naszym dzieciom szczęście każdego dnia.



Mniej. 



Mniej szumu, warczenia i wrzasków z jutjuba, legodotkom, disnejdotkom. 





Mniej zapychaczy czasu. 

I ten trening wymaga ode mnie oderwania się od telefonu, od fejsa, od bloga. 
No cóż. Wziętą blogerką nie będę. ;)


Ale jak to mówią. Nie można mieć wszystkiego. Zatem ja wybieram mieć szczęśliwe dzieci.



* bycie wziętą/wziętym blogerem nie wyklucza posiadania szczęśliwych dzieci i szczęśliwej rodziny. Mój osobisty daily schedule zwyczajnie mało kiedy przewiduje czas tylko dla mnie i póki co nie jestem w stanie tygodniowo więcej go wykrzesać.

4 komentarze: