Przychodzi taki czas. W życiu każdego rodzica. Każdego zaznaczam. W którym to bilans zysków i strat mówi jasno. Trza wywalić jajca i przeczekać armagedon.
Aby móc powstać. Aby naładować baterie. Aby od nowa cieszyć się rodzicielstwem. Aby nie zwariować. Aby nie pozabijać dzieci i przypadkowo napotkanych przechodniów/zatroskanych ciotek dobra rada.
Trzeba wywalić jajca.
Jakie by one nie były. Duże czy wielkości zielonego groszku.
Masz prawo wywalić jajca. Czy to w postaci chwilowego braku konsekwencji, bałaganu na chacie, nieumytych tyłków dzieci czy niezmytego makijażu.
Odpuść. Nie warto przechodzić na dietę psychotropową żeby utrzymać pozory idealnego, perfekcyjnie ogarniętego rodzica.
W każdym razie ja tak sobie mówię.
<3 you
OdpowiedzUsuńŻycie co nie ? ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTy weź mi powiedz co trzeba zrobić, żeby jajca spowrótem zebrać w sobie. bo ja tak wywaliłam, że się ogarnąć nie mogę od Bożego Narodzenia
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że stopień wywalenia jajec w moim domu zależy ostatnimi czasy od najmłodszego członka stada, a dokładnie jej humorów. Nie wiem jaka jest u Ciebie przyczyna. Jeśli podobna jak u mnie to zrób bilans zysków i strat czy opłaca się (dla własnego zdrowia) zbierać te jajca przed wakacjami. :) plaża jest bardziej kusząca od domowych obowiązków.
Usuń