piątek, 21 listopada 2014

Zwłoka przez duże Z

Zacznę od tego,  że bardzo was przepraszam. Za zaległości na blogu, za słaby refleks w odpowiadaniu. Siebie przepraszam za wyrzuty sumienia,  za frustrację, za nerwy, za niewyspanie,  za nieregularne odżywianie, za unikanie picia wody a przede wszystkim za przeładowanie negatywną energią. 
Opadam z sił a wciąż mam tyle do zrobienia.  Ledwo ułożę do spania Jaśminę a ona wstaje. O nie proszę państwa,  to nie tak,  że tak ambitnie wykorzystuję czas jej drzemki, że się nie obejrzę a ona już się budzi.  O nie!  Jaśmina beze mnie  pozwala sobie na max 20 minut drzemki.  I to wcale nie znaczy że jest po tej drzemce zregenerowana.  Wręcz przeciwnie.  Dlatego staram się pędem z nią położyć by załączyła ssaka i spała dalej.  Niech przybije pionę ten kto wie z jakim dramatem wiąże się obcowanie z niewyspanym brzdącem.  
I cała ta sytuacja nie byłaby tak dramatyczna gdyby nie fakt,  że po takim ponownym zassaniu nie ma mowy żeby sie ewakuowała dalej niż o 10 cm. 
Zatem jakaś godzina, czasem dwie leżenia z cyckiem na wierzchu.  A w domu sytuacja taka,  że zlew żyje własnym życiem, podłoga i łóżka wyglądają jak gruzowisko-wysypisko zabawek i ciuchów. W pralce ciuchy czekają na rozwieszenie a z suszarki na zdjęcie. Koty jeczą żeby dać im jeść, telefon dzwoni,  a został w drugim pokoju. Obiadu nie ma i sam się nie zrobi.  Tristan zaraz kończy szkołę i sam na zajęcia dodatkowe się nie zaprowadzi.  Żal,  płacz i lament.  Nie daję rady wieczorem zebrać myśli i dokończyć jednego z 20-tu postów ktore zaczełam pisać leżąc z małym ssakiem w łóżku. Brak mi sił. I znając złotą zasadę radzenia sobie z przeciążeniem obowiazkami,  segreguję je wedlug priorytetów. Zatem pewnie jak wiecie,  na pierwszym miejscu są dzieci.  

Proszę dajcie mi trochę czasu na ogarnięcie myśli, reorganizację w domu a obiecuję, że wrócę z twórczą głową. 

P. S.  Post pisany z telefonu,  za literówki przepraszam. 

2 komentarze: