poniedziałek, 16 lutego 2015

#bagselfie

Zacznę od tego, że na maksa mnie rajcuje obserwowanie ludzi. "Zaglądanie" w ich sposób myślenia, działania. Obserowanie ich reakcji, sposób prowadzenia się. I nie odkryję ameryki twierdząc, że w sieci jest wszystko i nic. Przez pryzmat fotek wrzucanych na bloga, co najwyżej możesz stwierdzić czy podobają Ci się one, czy nie. Bo pewności mieć nie możesz czy to co widzisz na fotach jest podrasowane czy nie. A nawet zaryzykuję stwierdzenie, że możesz mieć pewność, że zostało pokazane " coś " co bloger chciał pokazać, nic ponad to. Dlatego nie ma co się sugerować i rysować sobie przez pryzmat przedmiotowego rysunku obrazu człowieka.


Ale dlatego też, strasznym śmiechem napawa mnie zaglądanie w kobiece torebki. 



O jezzzuniuuu, jak tam porządek. Pomadka od esté lauder, perfumy od hugo bossa, chusteczki higieniczne od coco chanel a podpaski tylko pozłacane od karla lagerfelda, lanserski kalendarz , najnowszy iPhone, 50 twarzy Greya i tajskie przekąski w szklanym pojemniku (bo plastikowe pojemniki są już dawno passé). Wszystko jak świeżutko ukradzione. /kto to dźwignie?/



A ja tak sobie myślę, że życie jest trochę mniej luksusowe. Szczególnie życie matki, ma w sobie nieco więcej uroku życiowej fizjologii. 



Poniżej możecie zajrzeć co kryją czeluści mojej torby, w której kiedyś można było znaleźć wszystko, a teraz prócz chlewu jest tam tylko niezbędne (wygniecione) minimum. Oczywiście w celu ograniczenia zwyrodnień kręgosłupa, gdyż moja córa nie godzi się na transport inny niż nosidło.




Dodam jeszcze, że zdarza mi się (całkiem często) nosić w bawełnianych siatkach. Szczególnie gdy przerasta mnie burdel jaki mam w torebce. 


Zawartość: 
1) ciuchy na zmianę dla Jaśminy + pielucha flanelowa - zawsze, ale to zawsze jest opcja, że się solidnie obsrajdoli. I mimo tego, że nie pokonujemy dużych odległości pieszo (pół godz w jedną stronę max), to nie czułabym się dobrze wiedząc, że moje dziecko kisi się w smrodliwej paćce;
2) pieluchy (biedra rulez) i chusteczki (rossman rulez);
3) wymemłane suche chusteczki. Jaśminy ulubiona zabawka;
4) flipsy - chyba każda mama wie, że czasami trzeba zatkać dziób swojemu dziecku;
5) zabawki dla Jasi i skromny ludek lego Tristana;
6) balsam który robi za krem do rąk i specyfik do ewentualnego przetarcia Jaśminowego tyłka;
7) portfel - który czasami służy mi groszem;
8) góra śmieci.

A u was co się nosi?

4 komentarze:

  1. Jeszcze pół biedy z takim bag selfie jak możesz się przygotować. Gorzej jakby ktoś z partyzanta zrobił coś takiego - np. złapała Cię na ulicy i powiedział "pokaż kotku co masz w środku"? ;) Ja bym się nie odważyła- moja torebka prezentuje sobą tak skomplikowane wnętrze co jej właścicielka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooj tak. I myślę, że to całkiem niezły pomysł z partyzantckim bagselfie :) think about it ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, a może ponominuj inne matki blogerki i niech pokażą, co maja w torbach! lubiłabym takie posty :) a nasuneło mi się o to : http://demotywatory.pl/4031675/Damska-torebka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde. Niezły pomysł. Ale nie wiem czy dzuewczyny bédą chętne tak się wytrzewić ;)

      Usuń