piątek, 29 sierpnia 2014

Umieć docenić to co się ma

Budzisz się rano. I co widzisz? Co myślisz? Jak patrzysz na swoje życie?

To jakie mamy nastawienie do życia w dużej mierze zależy od naszych rodziców, jak nas nauczą reagować na różne bodźce i radzić sobie z problemami oraz oczywiście od dnia cyklu w jakim  znajduje się kobieta. ;)

Polak lubi ponarzekać. Czy to znaczy, że nie docenia tego co ma ? 

Osobiście odnoszę czasami takie właśnie wrażenie. Czy to wszechobecne niezadowolenie przysłania mu wiele radości, wspaniałości które towarzyszą jego życiu? Z pewnością.

Według Pani prof. dr hab. Ewy Trzebińskiej ewolucja nas tak wykształciła, że nasz mózg koncentruje się głównie na zagrożeniach, co za tym idzie na negatywnych emocjach. Oznacza to, że pozytywnych bodźców odbiera mniej, jakby były mniej dostrzegalne. Dlatego w sytuacji, gdy pojawia się jakiś problem, może on nam przysłonić pozostałe radości pojawiające się na horyzoncie.

Ale we współczesnym świecie, złe emocje często przekładają się na agresywne zachowania, ale tak to miało prawo wyglądać w epoce kamienia łupanego. Obecnie agresja nie pomaga nam w rozwiązywaniu problemów, stawianiu mu czoła, tylko pozbawia nas energii którą możemy spożytkować na jego rozwiązanie.


W świecie który nas otacza, ludzie skupiają się na posiadaniu. Muszą mieć mieszkanie, samochód choćby na kredyt, choćby mieli się później zarzynać żeby go spłacić. Muszą mieć modnie ubrane dzieci, wysyłać je na judo, pianino, języki obce. Nawet jeśli głównemu zainteresowanemu nie sprawia to najmniejszej radości. I z mojej perspektywy wygląda to tak, jak byśmy chcieli zadowolić wszystkich z zewnątrz oraz swoją pazerność i powierzchowność. Nie otrzymując w zamian spełnienia, tylko poczucie wiecznego "głodu" i "braku". Ludzie stawiają sobie wysoką poprzeczkę, często za wysoką - a winniśmy mierzyć siły na zamiary i umieć definiować swoje potrzeby. Bo nie zawsze to czego chcemy jest tym czego nam trzeba.
Dlatego, doceńmy to co mamy i cieszmy się z tego w jakim świecie żyjemy. Bo szkoda docenić to co się miało po tym jak się to straciło.

A moje szczęście to: moje zdrowie, moje przecudowne, kochane, mądre  i najpiękniejsze
dzieci. Mój wspaniały partner. Piękny Gdańsk, który wspaniale prezentuje się i w słońcu i w deszczu. Wspaniałe okoliczności przyrody jakie mają miejsce w tej szerokości geograficznej. Wspaniali ludzie którzy otaczają mnie i wiele wiele innych rzeczy. Jest ich bez liku na wyciągnięcie ręki wokół każdego z nas.

A do napisania tego posta natchnęła mnie sytuacja której byłam świadkiem. 
Wracając ze spaceru z dziećmi po Gdańskiej starówce, pod kliniką leczenia niepłodności mijałam parę. Kobieta potwornie płakała, zawodziła. Mężczyzna pocieszał ją, że tutaj to leczą. Tu nas wyleczą. Dopowiedziałam sobie, że chodziło o leczenie niepłodności. Z całego serca życzę tej parze aby im się udało. Tym bardziej doceniam fakt, że mam dwa kochane skarby w domu, widząc ile osób ma teraz kłopot z zaciążpójściem.







3 komentarze:

  1. Jakby ktoś mnie spytał, czy jestem szczęśliwa, to bez wahania potwierdziłabym. Bo do szczęścia nie potrzeba idealnego życia, a wręcz niewskazane jest. Potrzebne są troski, by odczuwać innym razem spokój ducha. A to, że istnieją rzeczy, których nie mam, a chciałabym posiadać, nie pomniejsza poczucia spełnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cały czas myślę o tej parze :/

    OdpowiedzUsuń